• Skip to primary navigation
  • Skip to main content
  • Skip to primary sidebar

Metafinanse

budżet domowy, oszczędzanie i produktywność

  • O blogu
  • Zacznij tutaj
  • Kontakt

Banki, robicie to źle! TAK powinna wyglądać wasza oferta…

10 maja 2012 14 komentarzy

Ten artykuł opublikowałem rok temu lub dawniej. Miej proszę na uwadze, że część zawartych tu informacji może być już nieaktualna.

Banki, robicie to źle!

Powinna być prosta, uczciwa i nakierowana na świadomego klienta. Czemu tak trudno znaleźć takie połączenie?

Nam, osobom inwestującym i oszczędzającym, banki towarzyszą niemal codziennie. Konto osobiste to centrum naszego systemu zarządzania finansami domowymi. Na lokatach i kontach oszczędnościowych odkładamy pieniądze na bliższą lub dalszą przyszłość.

W internetowych systemach transakcyjnych kupujemy i sprzedajemy jednostki funduszy, akcje i obligacje.

Co z tego mamy?

Ale nadal najlepszych rozwiązań musimy szukać w różnych bankach. Nie ma dziś na rynku instytucji, która kierowałaby swoją ofertę wprost do świadomego, aktywnego klienta.

Szukamy banku, w którym podstawowe usługi są za darmo. Prowadzenie konta, przelewy bez opłat to dziś standard. A zdarzają się też banki, które nawet dopłacają do tych usług.

Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że bank to nie instytucja charytatywna i musi zarabiać. Ale jeżeli już każe płacić sobie za któreś z tych podstawowych produktów, to niech idzie za tym wysoka jakość. Nie jesteśmy skąpi i nie mamy problemu z wydawaniem pieniędzy na dobrze zaprojektowane i użyteczne rzeczy. Za to bardzo nie lubimy, gdy ktoś nas naciąga, wiele obiecuje, ale niewielu obietnic naprawdę dotrzymuje.

Banki bardzo chcą nas do siebie przywiązać i zachęcają do tego, aby z ich rachunku uczynić „główne konto”. Centrum zarządzania finansami domowymi. Dlatego coraz więcej banków rozdaje bonusy za regularne przelewanie wynagrodzenia, a także ma lub przymierza się do połączenia konta z aplikacją personal finance management.

Dla nas to tylko miłe dodatki. Jeżeli mamy przenosić główną gdzieś główną część naszych finansów, to kluczowe są depozyty. Banki z lokatami oprocentowanymi poniżej inflacji odpadają w pierwszej kolejności. Wiemy, jak wygląda sytuacja na rynku i umiemy znaleźć najlepsze oferty. A takie dziś zaczynają się od 6% w skali roku.

Nie potrzebujemy technologicznych wodotrysków. Integracja z Facebookiem? Videochaty? Dziękujemy. Technologia banków powinna opierać się na dwóch filarach: przejrzystym i niezawodnym systemie transakcyjnym oraz przyjaznej i łatwej w obsłudze wersji mobilnej. Dopóki banki tego nie dopracują, niech lepiej nie silą się na kolejne techniczne nowinki.

Po co nam videochat z pracownikiem, który nie będzie potrafił nam pomóc? Odbijamy się od infolinii, bo „naszej sprawy” nie da załatwić się zdalnie i konieczna jest wizyta w oddziale. I wcale nie chodzi o jakieś skomplikowane rzeczy, czasem to tylko zmiana hasła. A w oddziale? Chaos, pracownicy wprowadzający w błąd i udzielający informacji sprzecznych z tym, co usłyszeliśmy przez telefon.

Fajnie, że banki szukają nowych dróg kontaktu z nami, ale to przede wszystkim musi być kontakt z kimś, kto może nam jakoś pomóc i udzielić rzetelnej odpowiedzi na nasze pytania, a nie tylko wyrecytować ofertę nowych kredytów lub ubezpieczeń.

Inwestycje? Nie potrzebujemy struktur, ani funduszy hybrydowych. Jeżeli chcemy łączyć bezpieczne inwestycje z tymi bardziej ryzykownymi, to sami potrafimy tak dobrać instrumenty finansowe, by w portfelu mieć część depozytów lub obligacji i część bardziej agresywną.

Fundusze inwestycyjne? Wiemy, gdzie szukać ofert bez opłat dystrybucyjnych – nie damy się naciągnąć na prowizje za zakup i sprzedaż jednostek.

Szukamy niezawodnego biura maklerskiego, z bezawaryjnym systemem transakcyjnym. Dobrym testem stabilności takiego systemu są oferty publiczne spółek Skarbu Państwa, w których często bierzemy udział.

Nie potrzebujemy banku, który połowę swojego budżetu potrafi przehulać w agencjach reklamowych i domach mediowych. Wielkie akcje promocyjne, celebryci w reklamach – krzywo patrzymy na coś takiego. Nie musimy być cały czas bombardowani marketingowym przekazem – sami potrafimy znaleźć najlepsze i najbardziej wartościowe oferty.

Czytamy umowy i wiemy, co podpisujemy. Nie mamy pretensji, gdy bank te zapisy realizuje i nie jesteśmy zdziwieni, gdy np. system naliczy odsetki za cały okres kredytu gdy spóźnimy się ze spłatą karty. Nie żalimy się wtedy Samcikowi.

Warunek jest taki, że te zapisy muszą być jednoznaczne, jasne i uczciwe. Doceniamy, gdy bank takie przepisy i regulaminy potrafi podać w zwięzłej i czytelnej formie.

Rzadko korzystamy z kredytów i nie zwracamy uwagi na oprocentowanie. Karty kredytowe spłacamy w całości w okresie bezodsetkowym. Chcemy, by ten okres trwał jak najdłużej – czyli najlepiej ponad 56 dni. Doceniamy banki, które premiują zakupy kartą programami rabatowymi lub cashbackiem. Zwłaszcza, że już coraz rzadziej korzystamy z gotówki.

Optymalizujemy nasze finanse, obserwujemy rynek i wciąż szukamy najlepszych ofert. Na naszą lojalność bank musi ciężko zapracować (i często: dopłacić). Jesteśmy mobilni i w erze, gdy konto bankowe można otworzyć zdalnie i zatwierdzić przelewem weryfikacyjnym, nie mamy problemu ze zmianą banku lub przesunięciem oszczędności gdzieś indziej.

Mimo to, warto walczyć o takich klientów jak my. Odwdzięczamy się dużą aktywnością na rachunku, korzystamy z wielu produktów finansowych i często płacimy kartami. Internet to dla nas naturalne środowisko – w portalach społecznościowych, na forach i blogach polecamy sobie nawzajem najlepsze oferty. I wskazujemy te, których lepiej unikać.

Wiemy, że nasze wymagania są wysokie, ale jesteśmy cennymi klientami.

Bankowcy, co wy na to?

Opublikowano 10 maja 2012. Fot. Chris Gin.

Podobne

Podobał Ci się ten artykuł?

Zapisz się na newsletter aby otrzymywać przydatne porady i powiadomienia o nowych tekstach na email. Żadnego spamu.

Na początek dostaniesz ode mnie:

- szablon budżetu domowego w Excelu
- przydatne arkusze Excel do obliczania m.in. własnego wskaźnika inflacji czy oszczędności z przesiadki z samochodu na rower
- wzory wniosków o zamknięcie konta w popularnych polskich bankach

Reader Interactions

Comments

  1. paglo says

    10 maja 2012 at 10:40

    dobrze i konkretnie napisane! mam tylko nadzieję, że bankowcy czytają Twojego bloga i wezmą to sobie do serca ;)

    Odpowiedz
    • Krzysztof Sobolewski says

      10 maja 2012 at 11:55

      Też mam taką nadzieję ;).

      To chyba Twój pierwszy komentarz tutaj? Witam na blogu i zapraszam jak najczęściej :).

      Odpowiedz
  2. Qulin says

    10 maja 2012 at 16:23

     Ale byłoby pięknie i uczciwie, ale czy to nie utopia? ;P

    Odpowiedz
    • Krzysztof Sobolewski says

      10 maja 2012 at 18:25

      Biznesplanu banku nigdy nie układałem, więc zakładam, że coś w tych moich założeniach może się nie bilansować ;).

      Ale moim zdaniem jest coraz lepiej. Swoje główne konto mam w Aliorze – i gdyby częściej wychodzili z lokatami powyżej 6%, to byłoby już bardzo blisko opisanego we wpisie ideału.

      Odpowiedz
  3. Magdalaena says

    10 maja 2012 at 16:27

    W pełni podpisuję  się pod tymi postulatami.

    Odpowiedz
    • Krzysztof Sobolewski says

      10 maja 2012 at 18:25

      Dzięki za komentarz. Miło Cię widzieć także na nowym blogu :). Pozdrawiam!

      Odpowiedz
  4. bystry finansista says

    10 maja 2012 at 23:46

    Nic z tego.

    Przez swoją chwiejność, chimeryczność i niezdecydowanie wasze depozyty są o kant dupy potłuc. Po pierwsze zawieracie je na krótki okres (pół roku to wieeeeeeczność). Po drugie, chcecie je zrywać bez żadnych konsekwencji a nawet zachować prawo do odsetek. Po trzecie, jeśli jakiś bank da wam pięć punktów bazowych więcej znikacie jak sen złoty. Kwoty którymi dysponujecie są niewielkie. Jak z czegoś takiego udzielać kredytów na 20 lat?

    No właśnie – kredyty. Po lewej stronie bilansu praktycznie nie istniejecie. Debetem na koncie się brzydzicie, karty kredytowe spłacacie w okresie bezodsetkowym, wzięcie kredytu gotówkowego jest dla was równoznaczne z hańbą i popełnieniem seppuku. Najchętniej używalibyście pożyczonych pieniędzy tylko do majstrowania oscylatorów. Żadnego pożytku.

    Jakichkolwiek opłat płacić nie chcecie. Sprzedaż wiązana praktycznie nie istnieje, bo rozrzucacie produkty po różnych instytucjach. Wierni danej instytucji w żaden sposób nie jesteście. Banku stabilnego od pół-bankruta rozróżnić albo nie potraficie albo nie chcecie (no ale przecież jest BFG, prawda? prawda?).

    Podsumowując – kupować od banków pieniędzy nie lubicie, a sprzedajecie pieniądz drogi, niestabilny i w małych ilościach.

    Wcale nie jesteście cennymi klientami.

    Odpowiedz
    • Krzysztof Sobolewski says

      11 maja 2012 at 00:39

      Wielkie dzięki za komentarz „z drugiej strony”!

      Z kilkoma rzeczami bym polemizował.

      Ja bardzo chętnie założę w banku depozyt na dłużej, nawet kilka lat. Mam część oszczędności przeznaczoną na emeryturę, więc nie zaszkodzi. Problem w tym, że najwyższe oprocentowanie banki dają na krótkich depozytach. Spójrz na dzisiejszą ofertę – dbNET 8,1% na koncie oszczędnościowym! 2-miesięczna lokata w neoBANK na 9%…

      Za to banki zostały zresztą skrytykowane przez KNF. Dopóki ta tendencja się nie odwróci, nie mam żadnego interesu w tym by zostawiać w banku pieniądze na dłużej.

      Bo co banki proponują mi na dłużej? Plany systematycznego oszczędzania – na 15 lat i z takimi opłatami, że się wszystkiego odechciewa.

      Chyba jedyna w-miarę-dobra długoterminowa oferta depozytu to dziś Lokata WIBOR Plus w FM Banku – WIBOR 6M + 1,6% w opcji na 3 lata.

      A druga strona bilansu? To nie jest tak, że nie daję bankowi żadnych zysków. Spłacam kredytówkę w terminie, ale przecież jest jeszcze opłata roczna i – może przede wszystkim – intercharge. Jedne z najwyższych w Europie, jeżeli nie najwyższe. Nie wiem, jakiego rzędu są to pieniądze dla banku, ale coś dostaje na pewno.

      Po stronie oprocentowanych kredytów też prędzej czy później zaistnieję – z hipoteką. Klient na długi termin i z mniejszym ryzykiem niż przy chwilówkach. Źle? Ale wtedy na pewno nie będę szukał oferty w banku ze złą opinią (Getin) lub z udokumentowanymi przypadkami jawnie niekorzystnych zapisów w umowach (mBank i „nabici”).

      Sprzedaż wiązana i opłaty: sam obecnie mam w swoim głównym banku konto osobiste, firmowe, oszczędnościowe, debetówkę, kartę kredytową i rachunek maklerski. W pewnym momencie kończy się etap „chcę wszystko za darmo, nawet jeżeli mam żonglować między różnymi bankami”, a zaczyna „jestem gotów zapłacić uczciwą cenę za wysoką jakość”.

      No i jeszcze ta „wartość” klienta… Fakt, na pewno przynosimy bankom mniej zysków niż gość, co ma w PKO lokatę poniżej inflacji, a każdy większy zakup bierze na raty. Ale jako „świadomi klienci” często jesteśmy też „liderami opinii” w najbliższym środowisku, jeżeli chodzi o produkty finansowe. A polecenia znajomych nadal mają wysoką wartość w całym procesie decyzyjnym.

      Odpowiedz
      • tłusty kot says

        11 maja 2012 at 23:31

        @”Ja bardzo chętnie założę w banku depozyt na dłużej, nawet kilka lat. Mam część oszczędności przeznaczoną na emeryturę, więc nie zaszkodzi. Problem w tym, że najwyższe oprocentowanie banki dają na krótkich depozytach. Spójrz na dzisiejszą ofertę – dbNET 8,1% na koncie oszczędnościowym! 2-miesięczna lokata w neoBANK na 9%…

        Za to banki zostały zresztą skrytykowane przez KNF. Dopóki ta tendencja się nie odwróci, nie mam żadnego interesu w tym by zostawiać w banku pieniądze na dłużej.”

        Jeśli ktoś idzie do Providenta (albo do pana Zbysia udzielającego „chwilówek”) i płaci paskarski procent bo szybko potrzebuje pieniędzy, to świadczy to o tragicznej sytuacji materialnej danego osobnika i nieumiejętności zarządzania finansami. Jeśli natomiast bank przychodzi do klientów i daje im wysokie oprocentowanie za krótkoterminowe depozyty, to świadczy to o tym, że jest to super instytucja i należy jak najszybciej przenieść tam swoje pieniądze. Coś tu chyba nie gra?

        Zawsze na rynku będą banki, które z różnych względów będą szybko potrzebowały pieniędzy osób fizycznych – i zawsze będą klienci, którzy tam swoje środki przeniosą. Jeśli jednak mamy do czynienia z sytuacją, w której jedynym czynnikiem, który bierze pod uwagę klient jest wysokość oprocentowania, to znaczy, że coś jest nie tak. Proszę spojrzeć na pojawiające się w blogosferze podsumowania typu „najlepsze lokaty w danym miesiącu”. Czy kiedykolwiek zwraca się w nich uwagę na cokolwiek innego niż wysokość oprocentowania i długość lokaty? Np. na tak prozaiczną rzecz jak to, czy dany bank ma zapewnioną płynność i stabilność?

        Oczywiście, nie jest to w żadnym razie wina blogerów finansowych, tylko raczej konstrukcji całego systemu w którym się obracamy. Prowadzi to jednak do przeskakiwania klientów z kwiatka na kwiatek i zabawy w hazard moralny. A tacy klienci nie są dla konkretnego banku zbyt cenni.

        @”Po stronie oprocentowanych kredytów też prędzej czy później zaistnieję – z hipoteką. Klient na długi termin i z mniejszym ryzykiem niż przy chwilówkach. Źle?”

        To zależy dla kogo. Jeśli patrzymy na ryzyko tylko pod kątem tzw. spłacalności kredytów, to oczywiście hipoteczne są znacznie lepsze niż konsumpcyjne. Ale to czy klient nie zrobi nam defaultu, to tylko jeden z czynników, które trzeba brać pod uwagę. Członkowie komitetu ryzyka kredytowego mogą klepać się po plecach i rozmyślać o bonusach a członkowie ALCO nie spać po nocach zastanawiając się, jak ten portfel kredytów hipotecznych sfinansować.

        @”Ale jako „świadomi klienci” często jesteśmy też „liderami opinii” w najbliższym środowisku, jeżeli chodzi o produkty finansowe. A polecenia znajomych nadal mają wysoką wartość w całym procesie decyzyjnym.”

        Tylko wygląda to tak, że krzyczycie „najwyższe oprocentowanie jest tutaj! wszyscy na pokład!” a miesiąc później „wyższe procenty daje bank X, nie ma tu już po co siedzieć!” Nie jest to przesadnie użyteczne dla konkretnego banku, proszę samemu przyznać. Byłoby to użyteczne tylko w sytuacji, gdyby dany bank zawsze utrzymywał najwyższe oprocentowanie na rynku – ale coś takiego oznaczałoby, że jest on już głęboko pod wodą.

      • Krzysztof Sobolewski says

        12 maja 2012 at 14:22

        „Jeśli ktoś idzie do Providenta (…) i płaci paskarski procent bo szybko potrzebuje pieniędzy, to świadczy to o tragicznej sytuacji materialnej danego osobnika i nieumiejętności zarządzania finansami. Jeśli natomiast bank przychodzi do klientów i daje im wysokie oprocentowanie za krótkoterminowe depozyty, to świadczy to o tym, że jest to super instytucja i należy jak najszybciej przenieść tam swoje pieniądze.”

        Masz niewątpliwie rację i warto na takie rzeczy zwracać uwagę! I na blogach, wbrew temu co piszesz, takie ostrzeżenia się pojawiają. Np. tu: http://appfunds.blogspot.com/2011/06/nie-trzymaj-wszystkich-jajek-w-koszyku.html

        Nie wspominając już o licznych przestrogach na temat parabankowych instytucji z ich „lokatami w złoto” na kilkanaście procent itp.

        „Tylko wygląda to tak, że krzyczycie „najwyższe oprocentowanie jest tutaj! wszyscy na pokład!” a miesiąc później „wyższe procenty daje bank X, nie ma tu już po co siedzieć!” Nie jest to przesadnie użyteczne dla konkretnego banku, proszę samemu przyznać.”

        Lokaty to jedno i w tym przypadku banki same prowokują taką postawę. Znów za przykład wezmę Getin, który praktycznie co tydzień/dwa ogłasza kolejną „promocyjną” ofertę krótkoterminowych lokat. 
        System działa w ten sposób i to nie jest wina blogerów. Nie jesteśmy aż tak wpływowi ;).

        Co nie znaczy, że nasze rekomendacje są bezwartościowe. Oprócz krótkoterminowych lokat zwracamy przecież uwagę (i to chyba nawet częściej) na inne produkty, które wiążą klienta z bankiem na dłuższy czas.

        Wszak bankowcy sami przyznają, że zależy im na tym, by klient założył u nich ROR. Bo od tego zaczyna się jego droga do kolejnych produktów finansowych i bardziej długoterminowa relacja. 

        Karty kredytowe, fundusze inwestycyjne – to też nie są produkty na chwilę.

  5. Pawel says

    11 maja 2012 at 22:36

    Dobry artykuł ale sądzę że jesteś w mniejszości czyli 5 % klientów, która świadomie podchodzi do finansów.Więc mimo jak wskazano w poniższej dyskusji uważam że jesteś wartościowym klientem z rekomendacją ale nie dużym zyskiem dla banku  w porównaniu do 95% pozostałych klientów z długami, opłatami na które nikt nie zwraca uwagi, na depozyty jak napisałeś poniżej inflacji… :)

    P.S. nowy IMAGE bloga fajny :)

    Odpowiedz
    • Krzysztof Sobolewski says

      12 maja 2012 at 14:08

      Ale trend jest chyba taki, że finansowa świadomość w społeczeństwie rośnie. Przynajmniej taką mam nadzieję.

      Dyskusje o emeryturach, akcjonariat obywatelski, edukacyjne akcje NBP – sądzę, że to wszystko jakoś przyczynia się do tego, że ludzie zaczynają powaznie(j) myśleć o swoich pieniądzach, mniej krótkoterminowo. No i zaczynają liczyć, co się im opłaca.

      Odpowiedz
      • paglo says

        14 maja 2012 at 10:26

         „Ale trend jest chyba taki, że finansowa świadomość w społeczeństwie rośnie. Przynajmniej taką mam nadzieję.”
        rośnie, rośnie! widzę to choćby po sobie ;)
        dzięki m.in. Twoim tekstom na Kontomierzu udało mi się dokonać prawdziwej rewolucji w finansach osobistych jakiś rok temu! i od tej pory zarażam tym także moich znajomych…

      • Pawel says

        8 czerwca 2012 at 16:14

        „Ale trend jest chyba taki, że finansowa świadomość w społeczeństwie rośnie. Przynajmniej taką mam nadzieję.”

        Jak finansowa świadomość większości społeczeństwa wzrośnie za bardzo, to banki nie będą dawały wysokiego oprocentowania depozytów, bo nie będzie nieświadomych ludków, którzy pompują w banki swoją kasę poprzez nie płacone w terminie odsetki z karty kredytowej, opłaty za prowadzenie konta/kartę, czy nisko oprocentowane depozyty.

Odpowiedz na „Krzysztof Sobolewski” Anuluj pisanie odpowiedzi

Primary Sidebar

Cześć! Jestem Krzysztof.

Metafinanse zacząłem pisać jako blog o oszczędzaniu pieniędzy i zarządzaniu domowym budżetem.

Obecnie tematyka jest tu bardziej meta niż finanse. Poruszam tematy z pogranicza technologii, psychologii, produktywności i–nadal–finansów osobistych. Mam nadzieję, że znajdziesz tu ciekawe artykuły dla siebie.

Newsletter

Zapisz się na newsletter aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach na email. Żadnego spamu.

Na początek dostaniesz ode mnie:

- szablon budżetu domowego w Excelu
- przydatne arkusze Excel do obliczania m.in. własnego wskaźnika inflacji czy oszczędności z przesiadki z samochodu na rower
- wzory wniosków o zamknięcie konta w popularnych polskich bankach

  • Facebook
  • Instagram
  • RSS
  • Twitter

Nota prawna

Treści zawarte w blogu są wyłącznie wyrazem osobistych poglądów autora i nie stanowią "rekomendacji" w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715).

Polityka prywatności i cookies

Polityka reklam i programów partnerskich

Copyright © 2019 · Krzysztof Sobolewski