Jeżeli w grę wchodzą pieniądze, to naczelną zasadą jest dla mnie bezpieczeństwo.
Dlatego tak często poruszam tu temat funduszu na nieprzewidziane wydatki – po pierwsze pieniądze muszą dawać mi poczucie bezpieczeństwa. Z tego samego powodu, przy mniejszych i większych zakupach najchętniej korzystam z karty kredytowej – a nie z gotówki, czy debetówki.
Według mnie, przy zachowaniu pewnych zasad ostrożności karta kredytowa to najbezpieczniejszy środek płatniczy, który można mieć w portfelu.
O jakie zasady chodzi? – czytaj dalej!
To już trzecia część w serii wpisów o kartach kredytowych. Bezpieczeństwo kart to temat, który bardzo często pojawiał się w Waszych komentarzach. Przyznam, że na początku nawet nie planowałem poruszyć tego zagadnienia, ale macie rację – to ważna sprawa i warto, by taki wpis się tutaj pojawił. No to jest :).
Myślę, że opinie o bezpieczeństwie kart kredytowych można przyrównać do opinii o poczuciu bezpieczeństwa w kraju.
Brzmi dziwnie, wiem. Już wyjaśniam, o co mi chodzi.
Jeżeli robisz badanie społeczne i chcesz wiedzieć np. jak wygląda poczucie osobistego bezpieczeństwa w danej populacji, to musisz zapytać o dwie rzeczy.
Pierwsze pytanie – o sytuację w kraju. Na ile bezpiecznie jest w Polsce? I tu dostaniesz odpowiedzi raczej pesymistyczne – że niebezpiecznie, że policja jest nieskuteczna, że w mediach słychać dużo niepokojących historii… Standard.
Potem pytasz o drugą rzecz – czyli o to, na ile bezpiecznie żyje się w najbliższej okolicy respondenta. I tu w większości przypadków ludzie będą odpowiadać, że jest całkiem spokojnie i czują się bezpiecznie.
To oczywiście paradoks. No bo jak to pogodzić? – ludzie czują się w swoim kraju niepewne i niebezpiecznie, ale większość z nich określa swoje najbliższe okolice jako spokojne i bezpieczne.
Gdzie tu miejsce na karty kredytowe?
Przypuszczam, że w przypadku opinii o kartach zachodzi podobna prawidłowość. Osoby mówiące o niebezpieczeństwie w korzystaniu z kart kredytowych najpewniej mają na myśli to „ogólne”, nie-do-końca-uzasadnione poczucie braku bezpieczeństwa, to z pierwszego pytania.
Natomiast jeżeli mówić o osobistym doświadczeniu, przypadkach gdy ktoś z najbliższego otoczenia czy rodziny rzeczywiście stracił pieniądze z powodu jakiejś luki w zabezpieczeniach karty kredytowej – to trudno znaleźć takie konkretne historie. One oczywiście występują, ale rzadko – i pewnie dużo rzadziej, niż się powszechnie uważa.
W komentarzach pod ostatnimi wpisami żadna taka historia się nie pojawiła, a zagląda tu sporo osób. Słaby argument? Nawet u Samcika, który specjalizuje się w tego typu przypadkach, temat nieuprawnionego użycia kart płatniczych pojawia się rzadko. A jak już, to w pozytywnym kontekście tak jak tutaj.
Historia utraty środków z karty, a mimo to z happy endem. A przecież działy się tam same najgorsze rzeczy:
- kradzież portfela wraz z kartą
- złodziej nie musiał znać PIN, by wyciągnąć środki z karty
- nieuprawnione transakcje zbliżeniowe na 1000 zł
- transakcje offline, więc z (wykorzystaną) możliwością wyjścia ponad limit
- mniej lub bardziej uzasadnione trudności z zastrzeżeniem karty
Finał tej historii jest taki, że w banku zadziałały automatyczne procedury bezpieczeństwa (kartę zastrzeżono „z automatu” po wykryciu podejrzanych transakcji), a klientowi zwrócono środki (aczkolwiek trochę późno, bo dopiero po 30 dniach).
No dobra, ale to wcale nie znaczy, że nie ma żadnych niebezpieczeństw, bo bank zawsze będzie stał na straży naszych lub swoich pieniędzy. Nie, nie. Ryzyko jest – i trzymając kartę w portfelu trzeba być tego świadomym. Poniżej znajdziesz kilka sposobów na to, by to ryzyko zminimalizować.
Chętnie poznam też Twoje sposoby – proszę napisz o nich w komentarzu pod tym wpisem!
Chroń PIN
PIN trzeba znać na pamięć i koniec. Cztery cyfry to naprawdę nie jest duży wysiłek. I nie ułatwiaj sobie ustawiając jako PIN końcówki numeru telefonu lub co gorsza daty urodzenia. To tylko ułatwianie zadania złodziejom. Bo oni też korzystają z Facebooka i mogą tam bez problemu znaleźć Twoją datę urodzin, jeżeli akurat taką informację publicznie udostępniasz.
Całkowicie odpada zapisywanie PINu na kartce. A jak jeszcze ten skrawek papieru z kodem nosisz w portfelu razem z kartą, to nie można tego nazwać inaczej, niż tylko kuszeniem losu.
A nie, jednak można inaczej: TO ABSOLUTNA GŁUPOTA.
Nie podawaj nikomu swojego kodu PIN.
Płacąc kartą w sklepie wstukuj kod w terminal w taki sposób, by nikt w kolejce nie mógł go podejrzeć.
Pamiętaj, że o nieuprawnione transakcje wykonane z użyciem PIN z bankiem walczy się najtrudniej. Domyślnie, to Ty za nie odpowiadasz, a osoby trzecie poznały Twój PIN w wyniku Twojego „rażącego niedbalstwa”.
Ustaw limity
Zgubisz kartę, ktoś Ci ją ukradnie – zdarza się. Na wszelki wypadek warto ustawić odpowiednie ograniczenia transakcji, aby potencjalny złodziej nie mógł sczyścić Ci całego limitu w godzinę.
W banku typowo możesz ustawić dzienne limity transakcji gotówkowych i bezgotówkowych.
Jeżeli chodzi o transakcje bezgotówkowe to na pewno znasz swoje typowe nawyki zakupowe (znów: kolejna korzyść wynikająca z prowadzenia budżetu domowego), to korzystając z tej wiedzy możesz ustawić sobie rozsądny, dzienny limit – oczywiście z odpowiednią rezerwą.
W przypadku limitów jest to jakieś zabezpieczenie na wypadek utraty karty. Ale ma ono swoje ograniczenia, o których pisał Tomek w swoim komentarzu.
Natomiast jeżeli chodzi o limity transakcji gotówkowych, to z miejsca możesz wpisać 0 zł. Z poprzedniej części dowiesz się, dlaczego karta kredytowa nie służy do wyciągania pieniędzy z bankomatu.
Z faktu, że nie wypłacasz pieniędzy z bankomatów korzystając z karty kredytowej, naturalnie wynika kolejny „środek bezpieczeństwa”. Chodzi o to, że w tym momencie całkowicie odpada ryzyko skimmingu karty (skopiowania danych) przez urządzenia zamontowane przez złodziei na bankomatach. I nikt nie podpatrzy Twojego PINu przez domontowaną do bankomatu kamerkę.
Nie trać karty z oczu
To bardzo ważne, by podczas jakichkolwiek zakupów kartą kredytową zachowywać tego typu ostrożność. Wręczając kartę sprzedawcy dajesz mu (lub jej) do ręki wszystkie dane, których potrzebuje do zrobienia zakupów przez internet na Twoje konto: numer karty, datę ważności i kod CVV (na odwrocie).
Dwie szybkie fotki karty można strzelić bardzo łatwo byle telefonem, wystarczy tylko chwila Twojej nieuwagi. Dlatego nigdy nie trać karty z oczu!
Gorzej, gdy kiedyś jakimś cudem trafisz na nieuczciwego sprzedawcę z pamięcią fotograficzną – rzut oka na jedną i drugą stronę karty, wszystkie dane zapamiętane i już można ruszać na internetowe zakupy… ;)
Dlatego tak lubię karty zbliżeniowe – to ryzyko znika.
Gdy stracisz kartę – zastrzeż ją
Przywołana wcześniej historia pokazuje, że bank może sam zastrzec kartę, gdy automat wychwyci transakcje, które wydadzą mu się podejrzane: np. wiele drobnych transakcji wykonanych w jednym miejscu w krótkim czasie lub kilka transakcji wykonanych w krótkich odstępach czasu, ale w miejscach tak oddalonych od siebie, że fizycznie byłoby niemożliwe by ich dokonać przy użyciu jednej karty.
To oczywiście nie zwalnia Ciebie z obowiązku zastrzegania karty, gdy ją stracisz. Rób to najwcześniej jak to tylko możliwe.
Regularnie przeglądaj wyciągi i historię transakcji
Koniecznie! To coś, co wiem z autopsji, bo regularne przeglądanie transakcji karty pozwoliło mi kiedyś wychwycić jedną podejrzaną operację. Na szczęście wszystko udało się pozytywnie wyjaśnić.
Tym niemniej, to bardzo ważne by taką rutynową kontrolę transakcji co jakiś czas przeprowadzać. Każda operacja na rachunku z karty powinna być odnotowana w systemie i opisana datą, kwotą i miejscem transakcji. Szukaj nietypowych rzeczy: zakupy poza miejscem zamieszkania (podczas gdy nigdzie nie wyjeżdżałeś), serie transakcji na podobne kwoty, zakupy w sklepach, których nigdy nie odwiedzałeś…
Zgłoś swoje ewentualne wątpliwości do banku.
Pamiętaj, że nie każda podejrzana transakcja musi być wynikiem działania złodzieja. Może – tak jak to było w moim przypadku – to efekt błędu w systemie banku. A takie błędy się zdarzają (w jednych bankach częściej, w innych rzadziej) i mogą obciążać Twoje konto. Dlatego warto zachowywać czujność.
Dodatkowe zabezpieczenie – ubezpieczenie
Kartę można dodatkowo, dobrowolnie ubezpieczyć od nieautoryzowanych transakcji. To kosztuje jakieś kilka złotych miesięcznie. Czy Ci się opłaca tyle płacić za trochę więcej spokoju? – zadecyduj sam.
Jak przy każdym ubezpieczeniu, trzeba dokładnie przeczytać OWU. A tam na pewno zwrócić uwagę na te dwie rzeczy: kiedy obowiązuje ubezpieczenie (w jakim czasie do zastrzeżenia karty; jeżeli tylko po zastrzeżeniu – to taki ubezpieczeniem w ogóle nie warto zaprzątać sobie głowy) i jakie są wyłączenia (np. czy ubezpieczyciel bierze odpowiedzialność za nieuprawnione transakcje wykonane z podaniem PIN, czy nie).
Zakupy w internecie – tylko na zaufanych stronach
Nie wklepuj danych karty w podejrzanych miejscach. Sprawdzaj zabezpieczenia (połączenie szyfrowane) i certyfikaty stron, które proszą Cię o podanie jakichkolwiek danych z Twojej karty.
Ja praktycznie ufam tylko znanym i sprawdzonym sklepom i popularnym systemom płatności (przelewy24, paypal, payu). W innych miejscach po prostu nie podaję danych swojej karty – dla własnego bezpieczeństwa. Wszak takie informacje można od razu wykorzystać w nieuczciwy sposób i zrobić na moje konto ogromne zakupy.
—
No cóż, trochę niebezpieczeństw jest, ale chyba nie ma tragedii. No i na pewno nie ma stuprocentowo bezpiecznego sposobu na obracanie pieniędzmi – w takiej czy innej formie. Można tylko ograniczać ewentualne ryzyko. A w przypadku kart kredytowych jest ku temu całkiem sporo dróg.
Ja osobiście czuję się bezpieczniej z kartą kredytową (zamiast gotówki) w portfelu. A Ty?
Fot. caese.
ja osobiście uważam, że do zakupów on-line najlepiej używać zupełnie oddzielnej karty. Wtedy w momencie, w którym na wyciągu z karty używanej tylko fizycznie pojawia się transakcja on-line to powinien zapalić się sygnał ostrzegawczy. Najlepszym sposobem do bezpieczeństwa transakcji w sieci jest karta z małą ilością środków (przelewamy ja na bieżąco przed zakupami) albo karta przedpłacona.
Inna sprawa to sposób wykorzystania karty: drobne kwoty (do 50-100zł) zazwyczaj opłacam kartą debetową. Jak na karcie kredytowej się pojawiają takie transakcje to również rusza machina dogłębnej kontroli.
Z drugiej strony – jak ktoś często kontroluje stan konta (a raczej kont;)) jak ja to może używać karty dowolnie. Zwłaszcza gdy sobie zapisujemy budżet gdzieś w jakimś arkuszu/programie.
Różne karty to różnych typów transakcji i bieżące kontrolowanie kont to też fajny sposób na większe bezpieczeństwo transakcji kartą.
W Kontomierzu można też np. ustawić sobie alert, który wyśle Ci mail w przypadku, gdy na Twoim rachunku pojawi się wydatek przekraczający jakiś ustalony limit.
nie korzystałem jeszcze z kontomierza, ale raczej nie będę – nie mam ochoty się bawić we wpisywanie przepływów finansowych między kontami i portfelem gotówkowym, bo mam strasznie dużo takich operacji. Excel mi wystarcza;)
95% moich zakupow nastepuje przy pomocy kart kredytowych. Debetowej uzywam tylko wtedy, gdy jest wysoka prowizja za platnosc kredytowa. Jak to tej pory bez zadnych problemow. W razie nieuprawnionej transakcji, zlodzieje okradaja wydawce karty kredytowej, nie moje konto bankowe.
jeśli nic nie robisz dla bezpieczeństwa swojej karty kredytowej to się okazać może, że złodzieje okradli bank wystawiający kartę, ale bank zwróci się do Ciebie o spłatę tych zobowiązań…
Moje zakupy wyglądają tak samo – gdzie tylko mogę i gdzie to się opłaca to korzystam z karty kredytowej. Przynajmniej pod tym względem w UK i w Polsce jest podobnie ;)
Dobry i wyczerpujący artykuł :) Ja miałem zaledwie kilka „wpadek” związanych z używaniem kilku kart kredytowych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że mimo wszystko te kilka wpadek to i tak więcej niż w przypadku korzystania z gotówki :) W moim przypadku karta okazała się mniej bezpieczna. Co wcale nie oznacza, że nie wolę się nią posługiwać :)
Najważniejszymi punktami z listy wydają mi się:
– nie trać karty z oczu
– sprawdzaj wyciągi
Jeśli karta ma ubezpieczenie (a większość kart chyba ma), to samo sprawdzenie wyciągu już jest całkiem dobrym sposobem na zidentyfikowanie cudzych transakcji i można je w banku zakwestionować. W tym zakresie miałem dotychczas skuteczność 100% :-)
Większość cudzych transakcji pojawiała się u mnie po wyjazdach zagranicznych. W kraju – odpukać – nie miałem żadnych problemów. Podobnie przy transakcjach internetowych.
Kiedyś w bezczelny sposób kartę zwinęła mi kasjerka we francuskim hipermarkecie. Przeszukanie stanowiska pracy nic nie dało bo zaraz po tym fakcie przekazała ją najprawdopodobniej kręcącemu się koło niej jegomościowi. Trwało to chwilę i ewidentnie było akcją „kroimy cudzoziemca”. Telefon do banku i po sprawie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cześć Michał, dzięki za komentarz!
Też mi się wydaje, że „tracenie karty z oczu” to dziś chyba największe ryzyko. Zdjęcie karty komórką można zrobić naprawdę szybko, a potem droga do zakupów przez internet jest otwarta.
Spotkałem się tu i ówdzie z obawami na temat kart zbliżeniowych, ale akurat pod tym względem zbliżeniówki wygrywają – ryzyko stracenia karty z oczu znika (naturalnie, tylko tam, gdzie są właściwe terminale ;) ).
Dzięki za ostrzeżenie przed francuskimi kasjerkami, będę uważał ;).