Już samo to, że udało mi się coś zarobić na giełdzie, jest niezwykłą wiadomością. Ale od tego „ile”, ważniejsze jest „jak” i „dzięki czemu”.
W skrócie: to była moja pierwsza prawdziwa inwestycja, którą „czułem”, której byłem pewien. Dlaczego?
Bo to branża, która mnie interesuje. I firma, którą lubię – nie tylko za jej produkty, ale też za podejście do klienta. Kupili mnie na konferencji infoShare w Gdańsku rok temu, gdy opowiadali o swoim sposobie na biznes, relacjach z klientami i reakcjach klientów na ich działania. Szkoda tylko, że ja ich wtedy nie kupiłem… :)
… tylko parę miesięcy później.
Jestem z tą spółką na bieżąco ze względu na moje zainteresowania. Na wiadomości o CDR trafiam czytając The Verge, Polygon, czy Kotaku – podczas mojej typowej „prasówki”. Ciekawi mnie, co się u nich dzieje, nad czym pracują i co zamierzają pokazać na najbliższych branżowych targach. Wiem, jakie mają obecnie projekty na tapecie, wiem że inwestują, rozwijają się, otwierają nowe studio… Z czystego zainteresowania czytam też komentarze pod tymi wszystkimi newsami, by zobaczyć jak inni gracze reagują na zapowiedzi CD Projektu.
I te zapowiedzi były świetne, reakcje fanów entuzjastyczne, a spółka od wielu miesięcy znajdowała się w trendzie wzrostowym. Wszystko przemawiało za tym, by ją kupić. No i w końcu złożyłem zlecenie…
Najlepsze jest w tym to, że śledzenie doniesień ze spółki to nie była żadna żmudna analiza, ani przeglądanie nudnych komentarzy ekspertów na portalach finansowych. To nie była praca. Wiedza (całkiem rzetelna!) o sytuacji CDR „przyszła sama”, przy okazji.
(najciekawsza część zaczyna się od ok. 18:30)
Piszę teraz o tym dlatego, że wierzę, że podobne doświadczenie da się przełożyć również na inne branże. Na przykład: bankowość. Jeżeli się tym interesujesz, to pewnie wiesz (przynajmniej „z grubsza”) jaka jest sytuacja na rynku, jaki bank prowadzi teraz aktywnie kampanię marketingową, do którego przechodzi najwięcej klientów, który ma najlepszą ofertę, itp. To wszystko wskazówki, które można wykorzystać w późniejszych decyzjach inwestycyjnych.
Oczywiście znajomość wyników finansowych i prognoz spółki też się przyda, jak również rozpoznanie w jakiej formacji analizy technicznej znajduje się akurat wykres danego waloru :). Ale chodzi mi przede wszystkim o to, by nie lekceważyć wiedzy, którą zdobywamy gdzieś mimochodem, w związku z realizowaniem własnej pasji czy zainteresowań. To szczere zainteresowanie daną branżą może być właśnie tą przewagą, której potrzebujemy nad innymi inwestorami.
Disclaimer: Nie mam już akcji CDR, nie traktujcie proszę tego wpisu jako rekomendacji w którąkolwiek stronę (kupno/sprzedaż). To bardziej próba szybkiego zrekonstruowania procesu decyzyjnego, który mi towarzyszył przy składaniu zlecenia kupna na rachunku maklerskim.
Fot. MHZmaster.
Fajnie, że znów piszesz. Oby częściej! A udanej inwestycji tylko pogratulować!
Dzięki! Miałem duże obawy przed powrotem do pisania tutaj, ale mam nadzieję, że wyjdzie na dobre :). Pozdrawiam!
Dzięki za zalinkowanie i cieszę się, że wracasz do blogowania w dobrej formie.
Pozdrawiam
ZP
Wszystko przez Michała z jakoszczedzacpieniadze.pl i jego pomysły ;). Dzięki za komentarz!
Warren Buffett pisał żeby kupować spółki, a nie akcje spółek. Coś w tym jest. Przy okazji czekam na więcej wpisów!
Zdecydowanie coś w tym jest. Moje osobiste doświadczenie jest takie, że zupełnie inaczej kupuje mi się jakieś anonimowe spółki z odległej mi branży, a zupełnie inaczej coś, w czym mam jakieś autentyczne rozeznanie i zainteresowanie. I wyniki tych inwestycji też są inne.
Oczywiście nie sprawdza się to za każdym razem, ale sprawdza się częściej niż się nie sprawdza ;).