Paradoksalnie, to więcej niż 8% trzy lata temu.
Policzmy realne zyski z lokat. Dziś w porównaniu do wartości sprzed kilku lat. Gwarantuję, że będziecie zaskoczeni. I inaczej spojrzycie na oprocentowanie, które proponują dziś banki.
Uwaga! Ten wpis, jak żaden inny, ma wersję audio – kliknij poniżej aby wysłuchać nagrania:
Adres RSS kanału z nagraniami: http://feeds.feedburner.com/metafinanseaudio/
To dla mnie nowa forma udostępniania treści na blogu. Będę BARDZO wdzięczny jeżeli dasz mi znać w komentarzu jak wyszło :). Jeżeli reakcje będą pozytywne, to kolejnym artykułom również będą towarzyszyć takie nagrania.
Nie będę ukrywał, że jestem dużym zwolennikiem depozytów bankowych. W moim prywatnym portfelu obecnie mniej więcej tyle samo trzymam w lokatach i na kontach oszczędnościowych, co w funduszach i na giełdzie. To zdecydowanie bardziej zachowawcze podejście niż to, które zwykle proponuje się osobom w wieku 20-30 lat.
Cenię sobie bezpieczeństwo i przewidywalność ponad niepewną szansę na wyższy zysk – przy większym ryzyku.
Przypuszczam, że i wśród czytelników Metafinansów znajdzie się dużo takich osób, dla których ważny jest spokój i poczucie pewności. Osób, które raczej unikają ryzyka i emocji związanych z bardziej agresywnymi formami pomnażania kapitału.
Tylko co dziś oferują nam lokaty? Teraz najlepsze na co możemy liczyć, to okolice 4% w skali roku. A to i tak na warunkach promocyjnych i z licznymi gwiazdkami – a to załóż konto, a to umów się najpierw na wizytę w oddziale. I wszystko pod warunkiem, że nie korzystałeś wcześniej z żadnych produktów danego banku – czyli jesteś dla nich „nowym klientem”.
Standardowo, przeciętny klient może liczyć jednak na „zaledwie” 2-3% w skali roku brutto. To dużo czy mało? By to ocenić, trzeba na to oprocentowanie patrzeć w szerszym kontekście, przede wszystkim biorąc pod uwagę wskaźnik inflacji.
A tak się składa, że obecnie mamy deflację. Ostatnie dane GUS pokazują, że rok-do-roku produkty znajdujące się w „koszyku inflacyjnym” urzędu mają w sumie ceny niższe o 0,8% niż przed rokiem (stan na lipiec 2015).
Co to oznacza dla oszczędzających? To, że właściwie na każdym oprocentowanym koncie i na każdej lokacie realnie zarabiamy. Tak, nawet na lokatach na 1% oferowanych przez Pekao ;).
Te 2-3% na lokatach mogą początkowo wyglądać skromnie, ale jeżeli pomyślimy, że to właśnie o tyle bijemy wskaźnik inflacji, to jest naprawdę bardzo dobrze. Mamy dziś bardzo korzystne warunki dla oszczędzających w tym „bezpiecznym” modelu.
Wskaźniki GUS nie mówią całej historii. Zobacz jak policzyć swój osobisty wskaźnik inflacji!
Zobacz, jak wyglądało realne oprocentowanie lokat przez ostatnie dwa lata.
Dla jeszcze lepszego porównania weźmy dane z 2012 roku, kiedy to banki bardzo agresywnie konkurowały oprocentowaniem depozytów, dochodząc nawet do 8,0-9,0% w skali roku na promowanych lokatach. Wtedy robiło to duże wrażenie.
No to teraz przekonaj się na realnych liczbach, jak się mają ówczesne ośmioprocentowe lokaty do dzisiejszych „zaledwie” trzyprocentowych:
WTEDY
- kapitał początkowy: 10 000 zł
- oprocentowanie 8% w skali roku
- odsetki po roku – przed opodatkowaniem: 800 zł
- po odjęciu podatku od zysków kapitałowych (19%): 648 zł
- uwzględniamy inflację = 4%, czyli siła nabywcza zainwestowanych 10 000 zł spadła o 400 zł
- 648 zł – 400 zł = 248 zł realnego zysku
TERAZ
- taki sam kapitał początkowy: 10 000 zł
- oprocentowanie 3% w skali roku
- odsetki po roku: 300 zł
- po odjęciu podatku: 243 zł
- uwzględniamy deflację, spadek cen o 0,8%, czyli siła nabywcza zainwestowanych 10 000 zł wzrosła o 80 zł
- 243 zł + 80 zł = 323 zł realnego zysku
Prawda, że ekonomia to piękna nauka? 8% od 10 000 zł może czasami dawać mniej zysku niż 3% od tej samej kwoty.
Pewnie dlatego nie nazywa się ekonomii nauką ścisłą ;).
A jaką strategię warto przyjąć zakładając lokaty w tych „deflacyjnych” warunkach?
Deflacja jest dla RPP wyraźnym sygnałem do obniżenia stóp procentowych. Może – choć nie musi – być to z kolei impulsem dla banków do obniżenia oprocentowania depozytów. Dlaczego „nie musi”? Bo niższe stopy procentowe to jednocześnie większa dostępność kredytów, a kredyty udzielane przez banki muszą być odpowiednio zabezpieczone depozytami. Związek między stopami procentowymi ustalanymi przez RPP a oprocentowaniem depozytów nie jest zatem liniowy.
Dziś, tak jak z reguły w każdej innej sytuacji rynkowej, warto aby struktura naszych oszczędności była zdywersyfikowana. I to nie tylko pod kątem rodzaju instrumentów oszczędnościowych ale też pod kątem horyzontu czasowego. Warto zatem mieć w portfelu lokaty o różnym terminie zapadalności: swoje oszczędności można rozdysponować między lokaty krótkie, 3-miesięczne i te dłuższe, na przykład roczne.
Da nam to odpowiednią swobodę w reagowaniu na zmieniającą się sytuację rynkową, ale też zabezpieczy część naszych oszczędności na wypadek istotnych obniżek oprocentowania depozytów w bankach.
Oto przykłady lokat i depozytów, które mogę w takich warunkach polecić.
- Idea Bank – lokata 4% na 3 miesiące (warunki i zastrzeżenia: BEZ konieczności zakładania konta, tylko nowi klienci). Idea Bank należy grupy Getin, która nie ma u mnie najlepszej opinii. Tę lokatę mogę polecić zatem tylko z takim zastrzeżeniem – oprocentowanie jest wysokie jak na dzisiejsze warunki rynkowe, ale nie bierze się ono znikąd. Dla „ryzykantów”.
- BGŻ Optima – lokata 3,2% na 3 miesiące, maksymalna kwota 100 000 zł (warunki i zastrzeżenia: konieczność założenia konta, tylko nowi klienci)
- Bank SMART – konto oszczędnościowe, 3% (warunki i zastrzeżenia: tylko nowi klienci, oprocentowanie obowiązuje do 17.08.2015 r. i po tym czasie może się zmienić – w którąkolwiek stronę)
Powyżej widzisz linki partnerskie. W ten sposób polecam produkty, o których sądzę, że są uczciwe i korzystne. Jeżeli są jakieś haczyki – otwarcie o tym informuję. Poprzez współpracę z sieciami partnerskimi zarabiam i utrzymuję Metafinanse.
Opublikowano
W chwili obecnej korzystam głównie z lokat 3 dniowych w mBanku. Nie jest to wiele jednak mogę łatwo zarządzać środkami i nie mrożę ich na długo. Problem z większością lokat jest taki, że dobre oprocentowanie mamy do kwoty kilku-kilkunastu tysięcy. Te proponowane przez Ciebie jak są jednak sporo lepsze :). Będzie trzeba się zastanowić.
To prawda, często te promocyjne lokaty mają limit ustawiony stosunkowo nisko, np. 5 000 zł czy 10 000 zł.
Tym razem jest nieco lepiej, ale główna wada zostaje – można je założyć tylko raz, jako „nowy klient”. Więc to raczej coś dla łowców okazji niż dla kogoś, kto szuka jakiegoś długoterminowego rozwiązania inwestycyjnego/oszczędnościowego.
Jak na razie stała oferta jaką mogę polecić to 3% w lokacie mobilnej raiffeisen polbank. Zastrzeżenie zakładana przez aplikację mobilną. Nie znam górnej granicy deponowanych środków. Nowi klienci mogli skorzystać z lokaty na 3,5% lub 4% (już nie pamiętam).
Cześć Radek! Widziałem tę lokatę, ale celowo pominąłem ją w tym zestawieniu. Jakiś czas temu miałem konto w Polbanku (jeszcze przed przejęciem przez Raiffeisen) i się na tym sparzyłem.
Nie dość, że system transakcyjny był tragicznie niewygodny i wyglądał jak z lat 90-tych, to jeszcze załatwianie najprostszych rzeczy w oddziale to była droga przez mękę. I o ile dobrze pamiętam, to nawet zamknięcie konta z jakiegoś powodu wymagało ode mnie dwóch wizyt.
Jestem ciekaw: czy coś się w tym banku od tego czasu zmieniło?
Lokaty jak najbardziej, giełda za to daje większe możliwości, przy zdecydowanie większym ryzyku. Wszystko zależy od horyzontu inwestycyjnego. Dla wszystkich zainteresowanych giełdą polecam http://pokonajrynek.pl grunt to wiedza na ten temat.
Bardzo pożyteczny wpis. Warto przypominać od czasu do czasu o realnym oprocentowaniu lokat – nie istnieje ono w powszechnej świadomości ludzi. Osobiście, w obecnej chwili, jestem zwolennikiem zakładania lokat długoterminowych z nieco niższym oprocentowaniem, ale za to bez gwiazdek, telefonów od call center i bycia wiecznym „nowym klientem”. Uważam, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy RPP nie podniesie stóp, za to wzrośnie inflacja, więc w ujęciu realnym warto włożyć pieniądze nawet na te 2,5-2,7% na 9-12 miesięcy. Pozdrawiam.
A czy autor nie widzi różnicy pomiędzy „oficjalną” inflacją podawaną przez GUS a rzeczywistą inflacją odczuwaną przez każdego z nas?
Czy ceny jedzenia oraz energii faktycznie spadają skoro mamy deflację? Wcale tak nie jest. Zdecydowana większość społeczeństwa wydaje ponad połowę zarobków na mieszkanie, jedzenie oraz rachunki za media. Czy te 3 klasy kosztów faktycznie maleją, bo mamy deflację?
Oficjalnie mamy deflację. Praktycznie każdy obywatel odczuwa inflację.
Autor widzi różnicę: http://metafinanse.pl/deflacja-inflacja/
Pozdrawiam :)
Albo przeoczyłem albo autor tym razem zapomniał o swoim poprzednim „spojrzeniu” na GUSowską inflację.
Mimo wszystko uważam, że środowisko niskich stóp procentowych jest niekorzystne dla osób, dla których ważny jest spokój i poczucie pewności (jak dla mnie). Niskie oprocentowanie lokat zmusza oszczędzających do lokowania środków w bardziej ryzykownych, spekulacyjnych aktywach niż lokaty. Przynajmniej ja jestem w takiej sytuacji.
Dla większej jasności dodałem bardziej wyeksponowany link do artykułu o liczeniu „osobistego” wskaźnika inflacji. Dzięki za zwrócenie uwagi!
Od pewnego czasu zastanawiam się nad ofertą Deutsche Banku – oferują lokatę na 5% (oczywiście tylko wtedy gdy założy się tam konto osobiste). Co o niej myślisz?