Giełda kusi. Zwłaszcza gdy czytasz o sytuacjach, kiedy ktoś w kilka dni zarobił tyle ile w rok na lokacie. Albo i dużo więcej.
Doskonale znam to uczucie. Zbierałem oszczędności, zaczynając od kilkudziesięciu złotych miesięcznie, by jak najszybciej zacząć inwestować na giełdzie. Co miesiąc dokładałem jakiś ułamek wypłaty i zadawałem sobie pytanie: czy to już?.
Pewnie od jakiegoś czasu zastanawiasz się nad tym samym. Dzisiejszy wpis odpowiada na to pytanie.
Na początek ustalmy kilka rzeczy.
Jeżeli masz jakieś kredyty konsumpcyjne, niespłacone karty kredytowe, debet na koncie, czy inne długi (poza hipoteką), to zanim zaczniesz myśleć o giełdzie, skieruj swoją uwagę na jak najszybsze pozbycie się zadłużenia.
To najlepszy sposób na pewny zysk już teraz! Nic innego nie zagwarantuje Ci stopy zwrotu na poziomie 20% rocznie. Tym bardziej giełda, gdzie w najgorszym przypadku możesz szybko stracić posiadany kapitał.
Zobacz też: Jak zacząć grać na giełdzie?
Jeżeli nie masz jeszcze funduszu bezpieczeństwa, to jak najszybciej zacznij go budować. Moim zdaniem nie warto pakować się w akcje bez poduszki finansowej dla siebie i rodziny. Nie ma nic gorszego niż wycofywanie się z inwestycji w dołku, bo akurat zdarzyła się nieprzewidziana sytuacja i nagle była potrzebna gotówka…
Nadal to czytasz? Świetnie!
Z jaką kwotą na giełdę? Ile musisz mieć pieniędzy?
Aby zacząć grać na giełdzie wystarczy zaledwie 100 zł. Jest to w zasadzie prawda – możesz za to kupić jednostki funduszy akcji (lub funduszy indeksowych czy ETF) i gotowe.
Od tej chwili Twoje środki zaangażowane są w akcje. Nie bezpośrednio oczywiście – wszystkie akcje „trzyma” fundusz.
No ale to trochę mało. I co jeśli samemu chciałbym kupować akcje? Ile minimalnie trzeba mieć, by w ogóle zacząć grać na giełdzie?
O! I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Zobacz też: Dlaczego ludzie chcą inwestować małe kwoty?
Ile zainwestować w jedną spółkę?
By Twoja inwestycja miała w ogóle sens, najważniejszym czynnikiem jaki musisz wziąć pod uwagę są prowizje maklerskie. Nie ma od tego ucieczki.
Załóżmy, że jestem niecierpliwym typem: odłożyłem 300 zł i lecę z nimi do maklera. Kupuję za to 50 akcji Tauronu po 5,56 zł sztuka. Łączna suma zakupów to dokładnie 278 zł. Rachunek maklerski mam w Aliorze, więc zgodnie z taryfą pobierają mi od tego minimalną prowizję, czyli 3 zł.
Co gorsza, jestem tak niecierpliwy, że gdy na drugi dzień kurs akcji nie rośnie, to sprzedaję cały pakiet – znów za 5,56 zł sztuka. I znów makler wyciąga rękę po należne 3 zł minimalnej prowizji.
Za całą tę zabawę zapłaciłbym maklerowi 6 zł, czyli 2,2% od zaangażowanej kwoty. Trochę dużo.
I właśnie to jest w tym wszystkim najważniejsze. W ten sposób fundujesz sobie solidną stratę już na starcie.
W jedną spółkę musisz zainwestować co najmniej tyle, by nie nadziać się na minimalną prowizję. Skoro w Aliorze minimalna prowizja to 3 zł, to idealnie byłoby zainwestować taką kwotę od której prowizja – 0,38% – wyniesie dokładnie 3 zł lub odrobinę więcej.
A za ile kupić akcje w moim biurze maklerskim? Prowizje maklerskie
No właśnie – różne biura mają różne taryfy opłat i nie wszędzie minimalna kwota inwestycji będzie taka sama. Jaka będzie u Ciebie? Na szczęście nie musisz szukać daleko!
Oto zestawienie minimalnej kwoty inwestycji dla kilku najpopularniejszych biur maklerskich (stan na 2012):
Alior Bank
- prowizja: 0,38%
- prowizja minimalna: 3 zł
- minimalna inwestycja: 792,11 zł
Bank Ochrony Środowiska
- prowizja: 0,39%
- prowizja minimalna: 5 zł
- minimalna inwestycja: 1284,62 zł
eMakler (mBank)
- prowizja: 0,39%
- prowizja minimalna: 3 zł
- minimalna inwestycja: 771,79 zł
X-Trade Brokers
- prowizja: 0,25%
- prowizja minimalna: 3 zł
- minimalna inwestycja: 1204,00 zł
Uwaga! Mówimy o małych kwotach, więc prezentuję tu prowizje obowiązujące dla najniższych obrotów na rachunkach (w biurach maklerskich im wyższe obroty, tym większe zniżki). Wymienione prowizje dotyczą zakupu akcji.
Czy to wszystko?
No nie do końca! Możesz przecież stracić – kurs akcji pójdzie w dół i Twój pakiet będzie wart mniej niż wynosi ustalona minimalna kwota. Spróbujesz sprzedać i oddasz maklerowi trochę więcej niż mu się należy.
Warto więc doliczyć sobie do tej minimalnej kwoty jakiś margines na ewentualne straty.
Dla ułatwienia, możesz sobie założyć, że w najgorszym przypadku sprzedasz akcje na stop lossie. I według tego dokonaj swoich obliczeń.
Teraz już wszystko powinno grać.
Znasz już minimalną kwotę z jaką możesz wejść na giełdę w taki sposób, by miało to sens i by nie tracić niepotrzebnie pieniędzy na zawyżone prowizje.
Ale to tylko jedna spółka.
Więcej spółek – więcej pieniędzy
Czy naprawdę chcesz inwestować wszystkie swoje środki w jeden walor? To ryzykowne – i w tym momencie dochodzimy do zarządzania tym ryzykiem.
Sam tak zrobiłem np. przy okazji IPO PZU – całą wartość swojego portfela inwestycyjnego zaangażowałem w tę ofertę publiczną. Wtedy się to opłaciło i odszedłem z zyskiem.
Z drugiej strony, podobny manewr zastosowałem przy ofercie publicznej Tauronu i tutaj cała operacja zakończyła się stratą relatywnie dużej części mojego ówczesnego portfela inwestycyjnego.
Gdybym teraz miał samodzielnie kupować akcje, to zdywersyfikowałbym swój portfel. Wybrałbym co najmniej trzy spółki, w które skłonny byłbym zainwestować. Ewentualnie fundusz indeksowy lub ETF. Dla bezpieczeństwa własnych pieniędzy.
Trzy spółki? Oznacza to, że efekty powyższych wyliczeń musiałbym przemnożyć przez 3.
Naturalnie, każdy ma inną tolerancję na ryzyko. W tym momencie ja mam właśnie taką – minimum trzy spółki.
Ale Ty granicę możesz mieć gdzieś indziej. Może jedna spółka Ci wystarczy i potrzebujesz tylko tych 800-1200 zł (zależnie od biura maklerskiego) na początek. A może chcesz zagrać bezpiecznie i rozdzielić swój kapitał między pięć spółek? Wtedy będziesz potrzebować odpowiednio więcej na start.
Rób więc to, co Ci najbardziej odpowiada – byleby miało to sens.
A co z zyskami?
Ustaliliśmy absolutne minimum, z jakim warto w ogóle myśleć o kupowaniu akcji. A gdzie są zyski?
Pytanie od jakiej kwoty opłaca się grać na giełdzie? jest już bardziej skomplikowane.
Mając te 800 zł na start możemy być najlepszymi graczami giełdowymi i osiągać stopy zwrotu na poziomie 20% w skali roku. Ale na koniec dnia, w wartościach nominalnych, będzie to nadal tylko 160 zł w rok.
A przecież mało kto osiąga 20% rocznie.
Dochodzimy zatem do prostej prawdy, że zyski z minimalnej inwestycji też będą minimalne.
Stąd rady na przeróżnych forach, by nie wchodzić na giełdę bez 10000 zł, 30000 zł, 50000 zł itd.
Wszystko zależy od Ciebie, ale gra na giełdzie z 800 zł w portfelu to bardziej szansa na naukę giełdy i podstawowych mechanizmów rządzących rynkiem, niż szansa na wielkie zyski.
Przy małych kwotach największe znaczenie dla budowania kapitału mają regularne własne dopłaty.
Oczywiście, można liczyć na jakiś złoty strzał i zarobek nawet kilkudziesięciu procent w krótkim czasie, ale to jest trochę jak liczenie na wygraną w lotto. Hazard.
A przecież nie o to nam chodzi, prawda?
Zobacz też: Dlaczego ludzie chcą inwestować małe kwoty?
Fot. jimmedia.
Kolego, skoro zaczynałeś w czasach debiutu PZU i Tauronu, nie sądzę abyś wiele się nauczył. Od tego czasu nie było żadnego krachu. Ja w swojej karierze przerzyłem kilka większych załamań i straciłem dorobek prawie całego życia, jednak nie piszę poradników podobnych do Twojego, gdyż uważam, że mam zbyt małe doświadczenie…
Trochę skromności i pokory. Może kiedyś przyjdzie czas na doradzanie innym…
Pozdrawiam!
Chyba pomyliłeś ten blog z jakimś dla doświadczonych inwestorów. Tu są porady typu 'jak zacząć?' i 'od czego zacząć?', czyli odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania.
W bardziej zaawansowane rzeczy nie wchodzę, m.in. z powodów, o których piszesz.
„przerzyłem” a z ortografią dalej kiepsko…
Pozdrawiam
Nie musisz mieć nic – możesz działać w ramach firmy tradingowej. 30% tego co zarobię trafia do Maximus Trading, a 70% do mnie. To dobry układ, tym bardziej, że nie ryzykuję swoich pieniędzy. Układ jest dobry – początkowo stawki na transakcję są niewielkie, ale z czasem możliwości faktycznie się powiększają.
HAhha czyli aby grać muszę nagibać komuś kabzę (maklerom). Nie dziękuję. Dopóki nie będę mógł sam kupić/sprzedać akcji bez żadnych pośredników wolę robić inne 'biznesy'.
JARTOM ma biurowiec w Piasecznie i to jest przykład inwestycji, która daje na prawdę potencjał, kwestia znalezienia na ten cel odpowiednich środków i umiejętnego wykorzystania powierzchni. A ogólnie ciekawe inwestycje wymagają konkretnego kapitału.
JARTOM ma np. nieruchomości magazynowe W SSE i tutaj warto zainwestować. Profity widoczne. Inna kwestia jest tak, że bez posiadania odpowiednich środków tak na prawdę nie ma teraz żadnych możliwości na zrobienie czegoś dużego w interesach.
Nie musisz mieć mega dużo kasy. Ważne, żeby inwestować z głową. Początkujący gracze (i nie tylko) mogą korzystać z pomocy specjalnych programów badających tendencje na rynku. Zawsze jesteś na bieżąco i sam podejmujesz decyzje. Tak działa np. Debarex.
z tego co wiem, żeby otworzy konto nie trzeba, aż tak wygórowanych kwot.
jak ktoś chcę poćwiczyć zawsze może skorzystać z konta demo. a co do
początkujacych to w sieci sporo osób poleca xSocial, bo można
podpatrywać działania bardziej doświadczonych
Inwestowaniem
w akcję zajmuję się od dawna i jak to się mówi „mam nosa”.
Moje przeczucie mówi mi że warto teraz zainwestować w akcje Grupy
Jaguar. Myśle że nikt z inwestujących się nie zawiedzie i
zakończy rok z zyskiem.
Najlepsza
inwestycja na dzień dzisiejszy to reklama , jeżeli potrzebuje ktoś pomocy to
pomogę ale jedynie na e meila kontakt miedzy 20-22 dni robocze ps:prosze
dopisać nazwę strony w temacie
[email protected]
Ja sobie wykupiłam za niewielką kwotę taki abonament miesięczny na system transakcyjny z Debarex żeby mnie trochę naprowadził na właściwe tory, kolega mi mówił, że tak będzie najlepiej, a on już trochę gra.
Wiadomo, że im większa kasa, tym większy potencjał i możliwości. Siedzę na forex od kilku tygodni, działam z brokerem Xbulls. Wiem że temat jest trudny, wymaga ciągłej nauki i rozwoju, ale też bez przesady. Dobre podejście, zaangażowanie, współpraca z odpowiednimi ludźmi i efekty są. Inna sprawa to już opanowanie działania systemu czy też ciągłe obserwowanie rynku.
I jak Ci idzie z xbulls? Do mnie dzwonili i namawiali na założenie konta. W sumie mam trochę wolnych środków do zainwestowania. Mam doświadczenie w handlu akcjami na GPW, ale o forexie niewiele wiem. Czy warto z nimi zaczynać?
Ostatnie zdanie mnie rozwaliło
„Hazard.
A przecież nie o to nam chodzi, prawda?”
Przecieże giełda jest największym światowym kasynem.
To jest hazard i jak chce się tam wygrać to trzeba ryzykować.
Tyle w temacie, dobranoc.