Od czasu gdy padł ostatni bastion i nawet mBank zaczął wprowadzać opłaty za podstawowe produkty, nic nie jest już takie samo. Banki coraz śmielej z jednej strony ograniczają promocje, a z drugiej podnoszą opłaty.
Przed nami kolejna, jesienna runda podwyżek. Jak głęboko banki sięgną nam do kieszeni tym razem?
Alior Bank – opłata za kartę debetową w koncie osobistym
Wzrasta podstawowa opłata za kartę debetową – z 5 zł do 6 zł.
Klienci, którzy nie spełniają warunku „głównego banku” (przelew pensji, duże oszczędności lub duże kredyty w Aliorze) nie będą mieli już wszystkich bankomatów za darmo (teraz: 3 zł z każdą wypłatę). Bez prowizji nadal pozostają bankomaty Aliora i Euronetu. To, wbrew pozorom, mało dotkliwa zmiana – dla tych, którzy nie korzystają aktywnie z Aliora, ten bank już dawno przestał się opłacać.
Od kiedy: 1 października 2013.
Alior Sync – opłata za wpłatomaty(!)
Sync wprowadza limit darmowych wpłat we wpłatomatach – do maksimum trzech w miesiącu. Za każdą kolejną pobierze prowizję w wysokości 0,5% wpłacanej kwoty, minimum 1 zł.
To nieciekawe zagranie ze strony banku, który jest wyłącznie internetowy. Placówki „tradycyjnego” Alior Banku nie prowadzą obsługi kasowej dla klientów Alior Sync. Jedyna możliwość wpłat i wypłat gotówki to automaty (i ew. usługa cashback przy sklepowych kasach).
Od kiedy: 1 listopada 2013.
BZ WBK – ograniczenie programu „Wydajesz & Zarabiasz”
Dotychczas każdy zakup kartą był premiowany 1% zwrotu na konto. Lada moment bank wprowadzi ograniczenie – brane pod uwagę będą tylko zakupy dokonane w sklepach spożywczych, supermarketach i na stacjach benzynowych.
Bank wprowadza też miesięczny limit zwrotu – 500 zł. To jednak nie jest zbyt dotkliwa zmiana – by osiągnąć ów limit trzeba będzie w danym miesiącu kupić co najmniej samochód lub coś o podobnej wartości.
Mimo to, na posiadaniu konta w BZ WBK nadal można zarobić.
Od kiedy: 1 listopada 2013.
mBank – karty i bankomaty
Wykupienie usługi „Wypłaty ze wszystkich bankomatów” (5 zł miesięcznie) nie zwalnia już z opłaty za kartę (4 zł miesięcznie w tradycyjnym eKONCIE). Aby być zwolnionym z opłaty teraz już bezwzględnie trzeba wykonywać kartą transakcje bezgotówkowe (czyli wypłaty z bankomatów się nie liczą) o wartości co najmniej 100 zł w miesiącu.
mBank zmienia też zasady wypłacania gotówki z obcych bankomatów („obce” to wszystkie poza Euronetem, Cash4You, eCard i BZ WBK). Od teraz, dla wszystkich którzy nie mają wykupionej usługi „darmowych bankomatów” każda wypłata będzie kosztować 3% jej wartości, ale minimum 5 zł i maksimum 9 zł (dotychczas było to po prostu 5 zł niezależnie od wielkości transakcji).
Wzrasta też opłata za sprawdzenie salda rachunku za pośrednictwem bankomatu – z 3 zł do 5 zł za operację.
W najgorszym scenariuszu utrzymanie niezbyt aktywnego konta w mBanku może kosztować nawet 9 zł miesięcznie: gdy masz wykupiony pakiet „darmowych bankomatów” (5 zł) + nie wyrobiłeś 100 zł zakupów kartą (4 zł).
Od kiedy: 5 listopada 2013.
Millenium – znika 3% cashback (moneyback)
3% zwrotu za zakupy w sklepach spożywczych i na stacjach benzynowych to był całkiem niezły bonus „Dobrego Konta”. Niestety, wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć.
I tak z początkiem nowego roku ta promocja się kończy. Więc jeżeli w ostatnim czasie rozważaliście przeniesienie się do Millenium, to warto zastanowić się jeszcze raz.
Zmieniają się też warunki korzystania z „Konta internetowego”. Opłata miesięczna za kartę do konta drożeje do 4,99 zł. I, co gorsza, tej opłaty nie będzie można uniknąć w żaden sposób (dotychczas z opłaty zwalniało wykręcenie odpowiedniego obrotu kartą).
Od kiedy: 1 stycznia 2014.
Wina dłubania przy intercharge?
Właściwie wszystkie te podwyżki skupiają się wokół kart dołączanych do rachunków bankowych. Przypadek? Nie sądzę – właśnie widzimy pierwsze efekty prac posłów nad ograniczeniem wysokości opłat intercharge (prowizji, którą sprzedawcy odprowadzają do banków i organizacji płatniczych za każdym razem, gdy robimy zakupy kartą).
Przypuszczam, że z racji tych zmian możemy spodziewać się kolejnych i nawet dalej idących podwyżek. Za to z drugiej strony nie wydaje mi się, by sprzedawcy zrezygnowali z dodatkowych opłat (lub przynajmniej je zmniejszyli), które doliczają jeżeli wybierzemy płatność kartą (pozdrowienia dla RTV EURO AGD).
Póki co, na niektórych bankach nadal można zarobić. Polecam to zestawienie moneybacków (cashbacków) u Michała. Z tym, że ta lista pewnie szybko się zdezaktualizuje – właśnie z powodów wymienionych powyżej. Gdy banki stracą zyski z intercharge, to takie promocje będą w pierwszej kolejce to ścięcia.
—
A czy w Waszych bankach szykują się jakieś podwyżki? Sprawdźcie koniecznie wiadomości w systemie transakcyjnym, warto być z nimi na bieżąco.
Czy coś jeszcze powinno znaleźć się na tej liście podwyżek? Jak coś znajdziecie, to wpiszcie w komentarzu. Na pewno się przyda! Dzięki!
Opublikowano . Fot. Matt Ryall.
Teraz by się przydał polski Viktor Orbán, który na Węgrzech mozolnie płynie pod prąd europejskim trendom i śmiało stawia czoło finansjerze. Po tym jak w sierpniu Węgry spłaciły resztę swego zadłużenia wobec MFW (prawie 721 milionów euro) i wyprosiły przedstawicielstwo MFW z Budapesztu, mamy do czynienia z regularną wojną, wojną rządzących z instytucjami finansowymi w tym kraju. Wymiana ognia prezentuje się zacnie. By daleko nie szukać – po tym jak węgierski rząd wprowadził podatek transakcyjny, banki (przerzucając koszty na konsumentów) odpowiedziały podwyższeniem opłat manipulacyjnych za wypłacanie pieniędzy z bankomatów. Rząd nie odpuścił i w kontrataku zapowiedział właśnie dwie miesięczne wypłaty z bankomatu bez żadnych opłat, określając to jako podstawowe prawo każdego konsumenta i deklarując jednoznacznie, iż nie pozwoli bankom bogacić się kosztem węgierskich rodzin.
a poczekajmy z 5 (a nawet i do 7-10) lat i zobaczmy jak zachowanie Orbana wpłynie na sytuację makroekonomiczną Węgier i ich stan gospodarczy oraz bezrobocie, inflację i zadłużenie…
Inna sprawa, że na Węgrzech jest 25% VAT…
No cóż, banki przez jakiś czas nagradzały, a teraz chcą dalej „chapać” jak najwięcej dla siebie – przez to wiele osób po prostu pozamyka niepotrzebne konta i wybierze jeden, bądź maksymalnie dwa docelowe i najlepsze ich zdaniem banki.
I to jest chyba najlepsze rozwiązanie, przynajmniej dla kogoś kto szuka dla siebie konta „na stałe”, jako swój główny rachunek.
Z drugiej strony, wszyscy „łowcy promocji” mają teraz coraz trudniej. Nie dość, że okazji jest mniej i nie są już tak atrakcyjne jak kiedyś, to i każde kolejne konto ma jakieś dodatkowe warunki i gwiazdki.