Tym razem mam doskonałe wytłumaczenie ciszy na blogu! Ostatnio miałem do wykonania trudne zadanie — przeprowadzić się jakieś 8000 kilometrów od domu!
Cała sprawa ciągnęła się od miesięcy, pewne formalności (w momencie pisania tego tekstu, czyli gdzieś w połowie stycznia) nadal są w toku, ale generalnie projekt mogę uznać za sukces.
W pewnym sensie realizuję marzenie opisane na szeregu blogów finansowych i przez najróżniejszych wannabe-rentierów, kreślone mniej więcej takimi słowami: „a gdyby tak rzucić to wszystko i wynieść się na jakąś wyspę w Azji?”
Tylko, że nie do końca. I choć rzeczywiście mieszkam dziś na azjatyckiej wyspie, to ani nie rzuciłem wszystkiego, ani nie spędzam dni z drinkiem pod palmami (tylko niektóre dni!)
Od połowy grudnia mieszkam i pracuję w Hong Kongu.
I tak sobie pomyślałem, że zabawnie byłoby opisać realia finansowe życia tutaj. Bo rzeczy wyglądają tu zupełnie inaczej. Hong Kong to miasto, w którym są jedne z największych nierówności dochodowych na świecie — i to widać. Salony Tesli, Aston Martin, czy Ferrari kontrastują z niekiedy wręcz rażącą biedą niektórych mieszkańców miasta.
Koszty wynajmu są koszmarne. Z drugiej strony — zakupy niektórych towarów mogą być istotnie tańsze niż w Polsce (przez brak VAT-u). System bankowy utknął gdzieś w dwudziestym wieku.
Tym i innym różnicom poświęcę pewnie kolejne kilka artykułów.
Zdaję sobie sprawę, że takie teksty to raczej ciekawostka niż realna porada — większości z Was te rzeczy pewnie się nie przydadzą. Ale liczę na to, że choć praktyczny wymiar tej serii wpisów będzie bliski zeru, to walory rozrywkowe i poznawcze to wynagrodzą.
Banki — więcej bólu głowy niż od jet lagu
No to zacznijmy od banków — to właściwie dotychczas jedyny aspekt życia tutaj, który przysporzył mi solidnych kłopotów. Chociaż to może zbyt dużo powiedziane — ale na pewno miałem przez tutejsze banki niemały ból głowy.
Właściwie jedno zdanie powinno wystarczyć, by to opisać: otworzenie konta zajęło mi blisko miesiąc.
— Co? Miesiąc? W Polsce przecież można otworzyć konto w jeden wieczór i to nie wychodząc z domu.
No właśnie. A to i tak nie koniec, bo potem musiałem jeszcze czekać na aktywację karty, odblokowanie podstawowych funkcji serwisu online (bo domyślnie zaczyna się bez możliwości robienia przelewów!), o karcie kredytowej nawet nie wspominając.
Tak jak w Polsce sprzedawcy w bankach mają miesięczne targety w kwestii otworzonych kont i sprzedanych produktów, tak tutaj targetem zdaje się być określona liczba klientów odprawionych z kwitkiem.
Dużym problemem są dokumenty, jakich wymagają banki. I choć niby zestaw formalności jest jakoś prawnie ustanowiony, to jednak nie do końca i niektóre banki wymagają więcej niż powinny. Odwiedziłem kilka z nich (w przypadku niektórych, nawet po kilka placówek tego samego banku) — i były takie, gdzie spotkałem się z wymaganiami, których nie byłbym w stanie w najbliższym czasie spełnić.
Największym problemem jest rzecz znajoma z Wielkiej Brytanii — bank wymaga tzw. proof of address, czyli dokumentu poświadczającego obecny adres zamieszkania. Najczęściej przyjmują go w formie rachunku za prąd, internet, czy telefon komórkowy. Ważne, by widniał na nim nasz obecny adres w HK.
I tak jak lokalni mieszkańcy raczej nie powinni mieć z tym problemu, tak dla ekspatrianta jest to dość istotne utrudnienie. No bo jak masz przedstawić jakiś rachunek, skoro dopiero przyjechałeś, przez pierwsze dni pewnie mieszkałeś w hotelu, a jak już znalazłeś mieszkanie, to i tak nie dostaniesz żadnych rachunków, bo wszystkie usługi i abonamenty są już w cenie?
Koniec końców, zajęło mi trzy podejścia, by tylko otworzyć konto w HSBC. A to był dopiero początek — potem spotkałem się z szeregiem rzeczy i udziwnień, które by w Polsce nie przeszły.
Z każdą kolejną operacją bankową, nawet tak podstawową jak zrobienie przelewu, spotykam się z nowymi, dziwnymi, lub bezsensownymi rozwiązaniami i utrudnieniami. Oto niektóre z nich:
- Karty debetowej nie wyrabiają na miejscu w oddziale (okej, to też nie jest standardem w Polsce). Zamiast tego, wysyłają ją pocztą. Trwa to około tydzień.
- Gdy karta dotrze, trzeba ją aktywować przez infolinię (i tylko tak). Po aktywacji PIN do karty przychodzi pocztą. Znów trzeba czekać kilka dni. O ustawianiu PIN-u przez system transakcyjny można zapomnieć.
- A by w ogóle dostać się do systemu transakcyjnego, trzeba mieć już aktywną kartę — jednym z wymaganych haseł przy pierwszym logowaniu jest właśnie PIN do karty.
- W systemie transakcyjnym WSZYSTKIE limity transakcji są domyślnie ustawione na zero. By jest zmienić, trzeba wydrukować papierowy wniosek, wypełnić go i zanieść do oddziału. Czas oczekiwania na przetworzenie wniosku — kolejne kilka dni.
- Do tego większość funkcji w systemie jest zablokowana. By je odblokować trzeba zamówić token (urządzenie generujące jednorazowe kody).
- Autoryzacja transakcji przez SMS lub aplikację mobilną? — zapomnij.
Te wszystkie przejścia z bankami w Hong Kongu uświadamiają mi, jak daleko do przodu jesteśmy w Polsce jeżeli chodzi o bankowość — a zwłaszcza jej elektroniczną stronę. Zdarzało mi się narzekać na polskie banki, na Metafinansach znajdziecie pewnie cały szereg wpisów w tym tonie, ale teraz już wiem, że może być dużo gorzej. I że trzeba było cieszyć się z tego, co miałem, zamiast narzekać :)
Heroes 3? :)
bankowość jak we Francji :D
Podczas tego całego procesu nieraz przypomniało mi się, co pisałeś na TT o francuskiej bankowości :)
Cześć Krzysiek,
Fajnie, że piszesz z HK też na blogu.
Powodzenia!
Polskie banki są naprawde fajne jeślil chodzi o łatwość otwierania konta. Nie byłem w Hong Kongu, ale zarówno w Anglii jak i w Stanach otwieranie konta zajęło mi sporo czasu i nerwów. Nie wiem czy to kwestia konkurencji na w Polsce, czy młodości naszego rynku, a może tego, że u nas wciąż wielu ludzi nie ma konta, więc bankom zależy na tym by proces był prosty i przyjemny.
Z drugiej strony ciekawe jak wygląda otwieranie konta w Polsce jeśli ktoś przyjeżdza z zagranicy, może obcokrajowcom też w Polsce nie jest łatwo.
W Anglii trochę się poprawiło. Być może Polacy ich uświadomili, że są zacofani w obsłudze i technologii o jakieś 10 lat za Polską :) Tutaj Polacy nie mają co się wstydzić. Bankowość mamy na światowym poziomie.
Po drugiej stronie, czyt. w kontynentalnych Chinach nie jest lepiej. Co prawda założenie konta nie wymaga takiej gimnastyki, ale próba ogarnięcia internetowej bankowości to już zadanie na parę długich wieczorów.
BTW mieszkam od 3 lat w Xiamen, 4h jazdy od HK w razie jakbyś planował wycieczkę w te strony możesz się odezwać. Tak na zachętę:
http://nomoremaps.com/4066/chiny-slodko-ostre-czyli-10-dni-przygod-od-hong-kongu-do-kantonu/
Pozdrawiam,
Artur
Marzyć a realizować, to jest różnica perspektyw. Gratulacje!
System bankowy w Polsce jak na światowe realia jest bardzo nowoczesny, co ma zarówno dobre jak i złe strony. Chciałby zwrócić jednak uwagę na inny aspekt, w wielu krajach azjatyckich wyrobienie karty debetowej jest dużym problemem, ale jeszcze większym jest znalezienie sklepu (poza dużymi miastami), który przyjmują taką formę płatności;)
Czasami zastanawiam się czy u nas w kraju otwieranie kont nie jest za łatwe. To jednak proces ważny dla nas. Skoro w takich krajach jak UK ten proces jest dużo trudniejszy to musi być w tym jakiś sens.
Myślę że to głównie brak inwestycji w nowoczesne rozwiązania i systemy, które są w stanie bezpiecznie przetwarzać takie procesy ;)
Nie wyobrażam sobie takiego korzystania z bankowości na codzień. Pytanie tylko, czy to procedury dla zagranicznych klientów i czy mieszkańcy też mają takie problemy.
Jak w takich warunkach zostać łowcą promocji bankowych?
No właśnie :D
Dostarczasz naprawdę ciekawych informacji.
To co opisujesz to jest system anglosaski. W UK dokładnie tak sie to robi. I to jest ten mit rozwiniętego Zachodu, którym karmiono nas 25 lat temu. Co do proof of address to absolutnie prosta rzecz, tak prosta, że nawet nie przychodzi nam do głowy… Wystarczy wysłać list do samego siebie. Pokazujesz stempel poczty na kopercie z twoimi danymi i to wystarczy. W UK to działa.
Mimo wszystkich problemów z bankami to i tak zazdroszczę wyjazdu :)
Krzysiek, może jakiś nowy wpis, hmm? :-)
Hong Kong robi wyraźnie, większość europejskich „metropolii” przy tym wygląda jak wioska rybacka:)
Przeprowadzając się do UK myślałem, że już następnego dnia założę konto, a po 3-4 dniach wynajmę mieszkanie. Tyle by mi to zajęło w Polsce, a skoro zachód jest bardziej „rozwinięty” to powinno być szybciej? Hahaha ale się myliłem.
Otworzenie konta zajęło 3-4 tygodnie i z piętnaście wizyt, a wynajęcie mieszkania ok. 2 tygodnie w tym z góry kaucja i 6 czynszów, jakieś 25 tys. zł. Wyobrażam sobie przez co musiałeś przejść.
PS: Szkoda, że nie publikujesz częściej.
Czy pan Krzysztof jeszcze żyje?
U mnie wszystko w porządku, dziękuję! Na blogu nic się od dłuższego czasu nie pojawia, bo z jednej strony (jak zwykle) brakuje czasu. Z drugiej — czuję się tutaj dość oderwany od polskich realiów. Nie śledząc bieżących spraw trudno jest mi zabrać się za nowe wpisy :(
A już się bałem. Co do wspomnianej drugiej strony- no to pole do popisu- nowa seria wpisów „finanse na końcu świata”! Albo choć jakiś krótki wpis na FB. Pozdrawiam
Szybkość zakładania konta nie świadczy o jakości systemu bankowego. Tu chodzi o obcokrajowca więc nie należy tego porównywać z zakładaniem konta przez obywatela w jego własnym kraju. Widać, że bezpieczeństwo jest tam bardzo ważne. Np. stosują strategię security by default. Np. u nas limity ustawiane są na max (przynajmniej w bankach, z których korzystałem), co powoduje, że większość klientów nie korzysta z takich zabezpieczeń jak limity. Zresztą jak napisali inni we Francji i UK jest podobnie.
Należy też pamiętać o różnicach m. bankami. Np. u nas w BGŻ też nie można zmienić PIN do karty.
Ostatni artykuł- 31 stycznia… siedem miesięcy… nie ma się co oszukiwać, ten blog jest martwy.
Myślę, że to czy konto w danym banku zakłada się szybko, czy nie – ważne jest tylko podczas zakładania. Później, przy korzystaniu z konta, liczą się zupełnie inne kwestie, takie jak wygoda korzystania z banku, brak problemów technicznych i innowacyjne produkty typu BLIK
niesamowite widoki. Mam nadzieje, że okazje biznesowe autor również ma większe
Piękne miejsca, które warto zobaczyć na żywo. Miałem tą okazję w tamtym roku.
Gratuluję odwagi, niesamowity plan na życie. A planujesz zostać w Azji na stałe?
Co do przebojów w bankowości -sporo ostatnio interesujemy się tematami Ukraińców w Polsce i oni też mają pod górkę. Warto pamiętać, że często oferta dla obcokrajowców jest gorsza, banki mogą nie być nimi zainteresowane, a oferty bywają okrojone.