2018 był dla mnie rokiem rekordowego rozczarowania technologią. Nie podoba mi się to, co z współczesnym życiem i społeczeństwem robią tech-korporacje.
Wszyscy unikają podatków jak tylko się da. Do tego Amazon buduje swoją fortunę na wyzyskiwaniu pracowników. Google śledzi nasz każdy ruch. Electronic Arts wraz z innymi wydawcami coraz częściej opierają model biznesowy swoich gier na hazardzie. Apple jest dwulicowe – z jednej strony buduje swoją markę na ochronie prywatności, a jednocześnie daje platformę takim firmom jak Facebook.
Facebook jest z nich wszystkich najgorszy. Ułatwia szerzenie hejtu. Jest creepy z tym, w jaki sposób zagarnia i sprzedaje naszą prywatność. Działa bez skrupułów, nie zważa na etykę czy moralność.
A najgorsze jest to, że to wszystko się im opłaca. Jasne – 2018 to był rok skandalu za skandalem. Ale to najwyżej PR-owa niedogodność. Wyniki finansowe są rekordowe. A to się liczy najbardziej dla Zuckerberga, Sandberg i ich akcjonariuszy.
Rynek nagradza te nieetyczne praktyki. Jak również krótkoterminowe myślenie – od jednych wyników kwartalnych do kolejnych; dalsza perspektywa nie zaprząta głowy prezesa, którego premia jest uzależniona od zysków z ostatnich trzech miesięcy.
I właśnie dlatego nie możemy mieć dobrych rzeczy.
Jeszcze parę lat temu patrzyłem na rozwój technologii z nadzieją. Sukcesy Facebooka czy innowacje Apple widziałem jako kolejne kroki na drodze do łatwiejszego i wygodniejszego życia dla wszystkich. Liczyłem, że postęp technologiczny doprowadzi nas do świetlanej przyszłości. To były czasy, gdy co drugi startup obiecywał uczynienie świata lepszym miejscem.
Tymczasem, jesteśmy tutaj. W podzielonym społeczeństwie: nierówności dochodowe są wyższe niż kiedykolwiek; podziały polityczne sięgają tak głęboko, że trudno wyobrazić sobie pojednanie; przemysł fake news, fabryki trolli, czy deep fakes uniemożliwiają zaufanie czemukolwiek, co widzimy w internecie.
Trudno nie zauważyć ręki cyberkorporacji w tym wszystkim.
Tęsknię za czasami, gdy na nowe technologie patrzyłem z fascynacją. Dziś to głównie rozczarowanie, niechęć i bezsilność.
Korzystam z urządzeń Apple, bo to wydaje mi się wyborem najmniej złym ze wszystkich możliwych.
Choć chcę całkowicie zrezygnować z Facebooka, to nie mogę. Zatrzymałem się wpół drogi. Głównej aplikacji, ani nawet Instagrama, nie mam już w telefonie, ale przecież nie mogę porzucić Messengera i WhatsAppa. To oznaczałoby również porzucenie znajomych, którzy korzystają z tych platform (utrzymywanie kontaktu ze przyjaciółmi z Polski i tak jest już dla mnie wystarczająco trudne).
Nie chcę raportować Googlowi wszystkiego, co robię w internecie, ale konkurencyjne rozwiązania nie są nawet w połowie tak dokładne.
Stąd mój pesymizm.
A ja tam przesadnie bym się nie przejmował tym, w jaki sposób technologia negatywnie wpływa na nasze życie, a raczej docenił pozytywy, które mamy dzięki wspomnianym w artykule markom. Zarówno Google, Amazon, Facebook czy Apple przyniosły sporo dobrego, dlatego warto z wdzięcznością patrzeć na ich działaność. Gdyby nie Facebook czy Youtube od Googla, mnóstwo akcji charytatywnych po prostu by się nie odbyło. Giganci handlowi ułatwiają zakupy produktów w niższych cenach, świadcząc usługi dbają też o zadowolenie klienta.
Ja tam lubię tych największych, choć oczywiście nie z wszystkimi działaniami się zgadzam.
Na pewno warto cały czas monitorować ich zachowania i odpowiednio reagować – poprzez korzystanie, bądź ograniczanie korzystania z ich produktów.
Pozdrawiam!
Firmy może przyniosły i sporo dobrego, ale obecnie trwa chyba stagnacja. Era prawdziwych innowacji skończyła się chyba jakieś 10 lat temu (no może ciut mniej). Doskonale widać to na przykładzie smartfonów, gdzie teraz trwa wojna tylko na więcej RAMU i szybszy procesor.
Google już dawno porzuciło hasło „don’t be evil”, ale raczej nikt zbytnio się tym nie przejął. Oddajemy mnóstwo swojej prywatności często albo nie zdając sobie z tego sprawy, albo po prostu nie mając wyjścia, bo jeśli nie pójdziesz razem ze wszystkimi to zostaniesz mocno z tyłu.
Internet to z jednej strony błogosławieństwo, ale i przekleństwo. Niestety musimy nauczyć się z tym żyć. Chyba nie ma wyjścia.
Ewentualnie rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady ;-)
Hej Anatol,
Ta stagnacja jest zdecydowanie zauważalna. Nowe technologie i kolejne gadżety nie są tak eskcytujące jak kiedyś. Znajomi, którzy niegdyś z zapartym tchem śledzili każdą nową konferencję Apple, dziś przyjmują kolejne prezentacje tej firmy raczej z roczarowaniem.
Oddajemy coraz więcej prywatności, a dostajemy coraz mniej w zamian. Do tego już właściwie nie ma tygodnia, by nie pojawił się news o nowym skandalu Facebooka lub o kolejnych nieetycznych praktykach firm technologicznych. W tym tygodniu, na przykład, mamy sprawę aplikacji na iOS, które nagrywały ekrany użytkowników bez ich wiedzy i nawet bez żadnej wzmianki o tym w warunkach użytkowania.
I jak tu nie być pesymistą ;)
U nas może stagnacja, ale ja zacząłem się martwić co wyprawia się w Chinach w kontekście technologii – Orwell nawet o tym nie śnił. Sztuczna inteligencja wykorzystywana do permanentnego monitoringu na masową skalę, punkty na + i – za „poprawne” lub nie działania obywateli (skutkuje dostępem lub nie do usług publicznych) system śledzący dłużników, system antykorupcyjny ingerujący w każdą sferę życia urzędników i inne. Martwi mnie również postęp Chin na polu nauk biologicznych, oni nie mają naszych zachodnich skrupułów etycznych, a „hodowla idealnych ludzi” jest w polu marzeń każdego reżimu autorytarnego. O tempora, o mores!
W Chinach społeczeństwo monitoruje rząd, a na zachodzie społeczeństwo monitorują korporacje. I tak źle i tak niedobrze.
Chociaż tyle, że Chiny —- przynajmniej oficjalnie — odcinają się od tej ostatniej kontrowersji na polu edycji genów: https://www.scmp.com/news/china/science/article/2182964/china-confirms-gene-edited-babies-blames-scientist-he-jiankui